Skąd w nas tyle stresu? Trzy najczęstsze przyczyny!

Przeciążenie, przytłoczenie, napięcie i nerwowość, ciągła gonitwa, próba sprostania wymaganiom swoim i ze strony innych. Brzmi znajomo. prawda?

Stres to naturalna i zdrowa reakcja na zagrożenie lub wyzwanie. Generalnie mobilizuje do działania i daje energetycznego kopa.

Z kolei jeśli stresów jest zbyt dużo na raz, są zbyt intensywne, może przewlekłe, pojawia się z czasem wyczerpanie, przemęczenie, poczucie utknięcia, wypalenie, gorsza atmosfera w relacjach i współpracy, a nawet choroby psychosomatyczne.

Stres ma więc swoją jasną i ciemną stronę. Dlaczego zbyt często doświadczamy negatywnych skutków długotrwałego stresu?

Oto kilka częstych przyczyn:

1⃣ Jesteśmy przebodźcowani

Niepewna sytuacja na rynku, pandemia, sprzeczne doniesienia medialne, wysyp memów, zdjęcia kotów, ciągłe sprawdzanie poczty, smartfona, powiadomienia z messengera, tv.

Jesteśmy wystawieni na całą masę informacji i doniesień. Co więcej, niewiele z nich to wiadomości pozytywne – większość to doniesienia o zagrożeniach, problemach, wypadkach i katastrofach. W najlepszym razie spora część tych informacji jest bezużyteczna i zabiera naszą energię oraz uwagę.

? Co możemy z tym zrobić?

Możesz świadomie zwrócić uwagę na to, jakie treści do Ciebie docierają – w telewizji, w mediach społecznościowych, jakie tematy serwują Ci inni. Możesz lepiej zarządzać tym, co podsuwa Ci facebook. Przestań obserwować niektóre strony, wyłącz powiadomienia, wycisz telefon, odłóż do szuflady na 2h – odetnij się, złap oddech. Połóż się na chwilę i posłuchaj relaksującej muzyki. Idź na spacer do lasu. Skup się na jednym zadaniu, eliminując rozpraszacze.

2⃣ Wysoki standard, dla wysokiego standardu…

Nasze umysły nie są wolne od porównywania się z innymi. A zewsząd widzimy posty znajomych, o tym, że ktoś poszedł na studia podyplomowe, ktoś otwiera przewód doktorski, ktoś inny jest idealnym rodzicem, który co weekend zabiera dzieci w inne atrakcyjne miejsca, ktoś jeszcze spełnia się zawodowo w pracy, którą chyba bardzo lubi, a ktoś jeszcze inny rozwija już trzeci biznes.

W mediach widzimy świetnie wyglądających, jeżdżących luksusowymi samochodami celebrytów. To sprawia, że patrzymy na siebie i myślimy: „No może związek mam super, ale w tej pracy to nie idzie mi tak dobrze, jak Bartkowi!”, albo „Co mi po tych pieniądzach, skoro nie mam się do kogo przytulić, mąż ciągle w pracy i w rozjazdach”, albo “muszę wycisnąć z siebie więcej, mimo że mam trójkę dzieci i pracę – koniecznie przygotuję się do półmaratonu jak Anka”.

W przeszłości często byliśmy niefajnie porównywani z rodzeństwem i rówieśnikami – nie ważne czy jako ta lepsza, czy ten gorszy. Często mamy dodatkowe, poparte urazami z przeszłości chęci, by robić wszystko jak najlepiej. Tym większe bywa nasze rozczarowanie sobą i tym więcej wymagań na siebie nakładamy.

Nie da się być mistrzem wszystkich kategorii olimpijskich, więc niestety przeżywamy podwyższoną ilość napięcia, które ma pchać nas do uzyskiwania lepszych wyników. Tylko dlatego, że ślepo wierzymy, że da się takie kręcić w jeszcze większej ilości obszarów życia.

Problem w tym, że lista rzeczy do zrobienia nie ma końca, a skupienie się na jednym z obszarów powoduje to, że mniej lub bardziej zaniedbujemy inne. Widząc to, odczuwamy jeszcze więcej napięcia i przerzucamy naszą uwagę, zasoby i działania z obszaru X na obszar Y. No tylko, że wtedy znowu obszar X zaczyna podupadać w swej nieskazitelnej jak dotąd jakości, więc znowu się przerzucamy, by go podreperować. I tak w kółko w ciągłym napięciu. Oto jeden z prostych przepisów na bycie w ciągłym stresie.

? Co możemy z tym zrobić?

Warto jest dokonać wyboru – które 2 (maksymalnie 3) obszary życia to dla mnie obszary priorytetowe i które działania w tych obszarach są najbardziej sensowne, a które są tylko dodatkiem, lub są wręcz zbędne.

Które obszary to takie, gdzie mogę zgodzić się na standard „średni”, które wręcz mocniej zaniedbać i zaakceptować niskie wyniki i słaby standard, na rzecz zaangażowania zasobów w to, co dla mnie naprawdę ważne. Wybory te warto oprzeć na głębokich, wewnętrznych wartościach oraz aktualnych, najbardziej żywych potrzebach.

Naturalnie wraz z upływem czasu, to co jest priorytetem, a co nim nie jest, może ulec zmianie.

3⃣ Kultura pseudo-produktywności

Żyjemy coraz bardziej w “kulturze”, w której wstydem jest przyznanie – „jestem zmęczony”, „tego jest za dużo”, „muszę odpocząć”. Za to praca i mylnie rozumiana produktywność jest najwyższą wartością.

Naturalnie praca jest wartością. Nikogo nie chcę zniechęcać do tego, by przestał się w nią efektywnie angażować. No właśnie – efektywnie.

Problem z pseudo-produktywnością jest taki, że ważne jest w niej „bycie ciągle zajętym”, robienie wszystkiego na raz, bo liczy się każdy detal i jak największa ilość efektu . Na krótką metę – przez kilka dni, tygodni, może miesięcy, da się tak funkcjonować.

Niestety z czasem odzywa się zmęczenie, okazuje się, że jest coraz więcej drobnych błędów, także coraz mniej satysfakcji, mimo wielu efektów.. No i coraz więcej stresu.. W reakcji na to wyciągamy błędny wniosek, że za mało się staraliśmy i… ciśniemy jeszcze mocniej.

Nie widzimy, że prawdziwą przyczyną owych pożarów nie jest brak starań, a przemęczenie, brak czasu dla siebie i niespełnione potrzeby z innych, tych w pierwszej chwili “nieproduktywnych” sfer życia. Tak kolejne błędne koło się kręci. Koło wiecznego niezadowolenia z efektów i z samych siebie.

? Co możemy z tym zrobić?

Ważne jest zrozumienie, że efektywność to nie to samo co bycie zajętym. A także, że kluczowym warunkiem efektywnej pracy jest równie efektywne ładowanie baterii. Znajdź chwilę na choćby lekki sport, spotkanie ze znajomymi, wyjście do kina, na pobycie z najbliższymi, bez pędzenia z nimi na zakupy, do przedszkola, na kolejne zajęcia pozalekcyjne. Takie z pozoru „mało istotne” i „bezsensowne” działania też mają swój cel i sens – zadbanie o regenerację i proporcje spełnianych potrzeb. Work hard, party harder! ?

Można mieć problem wynikający ze zbyt niskich ambicji, a taki miewa wielu “kanapowców” zrośniętych ze swoimi telewizorami. Można mieć także problem wynikający z przerośniętych ambicji i ciągłego gonienia oraz bycia przesadnie zajętym.

Te trzy czynniki z pewnością nie są jedynymi, jakie intensyfikują stres i mnożą jego odczuwalną ilość w naszym życiu. Wybrałem je, kierując się ich powszechnością, zwłaszcza wśród przedsiębiorców i osób w średnim wieku, którzy chcą zarówno wielkich sukcesów zawodowych, wspaniałej rodziny, cudownego związku, a do tego jeszcze zdrowia i dobrze zrobionej figury. No i oczywiście – jeszcze czasu, żeby się tym nacieszyć… W teorii niby wszystko łatwe i oczywiste.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.