1 września, czas do szkoły! O decyzjach, nauce i satysfakcjonującej pracy.

Dziś 1 września – data, która dla wielu z nas przez lata kojarzyła się średnio miło. Z dzisiejszej perspektywy jestem wręcz zdumiony, jak można było spieprzyć swoje nastawienie, żeby tak bardzo nie chcieć tego dnia, nauki, szkoły itp.

Nie mam zamiaru pisać tu o niedoskonałościach systemu edukacji, mimo że można by wiele wytknąć i jak w każdym systemie przestrzeni do ulepszeń jest wiele. Odniosę się do samego siebie i mojego własnego nastawienia, bez względu na system.

Gdybym mógł cofnąć się w czasie i powiedzieć sobie coś niezwykle cennego, co rozumiem z dzisiejszej perspektywy, a nie rozumiałem w czasach nauki w szkole, to powiedziałbym sobie:

“Znajdź w tym wszystkim coś, co najbardziej Cię interesuje, co najbardziej Ci się przyda, co najbardziej jest połączone z przyszłością, jaką chcesz mieć. Pozwól sobie mieć upragnioną wizję swojego życia i podążyć za czymś, do czego bije Twoje serce, co bardziej lubisz, w czym się czujesz. Następnie pracuj w tym kierunku intensywnie i wytrwale, a będziesz miał satysfakcjonujące życie zawodowe w przyszłości. Ludzie na wszystkim zarabiają, Ty także możesz nauczyć zarabiać się konkretne pieniądze również na tym, czym chcesz zajmować się w życiu.”

Nikt mi tego nie powiedział, nikt mi tak tematu nie przedstawił. Mało tego – gdybym sam do takiego wniosku wówczas doszedł bardzo możliwe że wiele osób z najbliższego otoczenia by mnie skrytykowało za jakieś dziwne i “inne” wybory. Trzeba było iść ze wszystkimi, najlepiej mieć jak najlepsze stopnie ze wszystkiego. W wyniku tego poszedłem do liceum, w którym nigdy nie powinienem był się znaleźć, bo mnie temat kompletnie nie interesował. Poszedłem na studia, na których nigdy nie powinienem był się znaleźć, bo mnie temat nie interesował.

A dlaczego poszedłem pomimo braku zainteresowań?

  • Liceum o profilu elektronicznym było cool – młodziak znający się na elektronice imponował innym, był jakiś taki mądrzejszy, miał praktyczne umiejętności, związane z nowoczesnym światem elektroniki, którego inni nie rozumieli.
  • W moim bliskim otoczeniu były dwie osoby świetnie znające się na elektronice, które miały szacunek i uznanie, za te niesamowite umiejętności – nie chciałem być elektronikiem… W swojej durnej i naiwnej niedojrzałości chciałem takie uznanie i szacunek – dopiero dziś to rozumiem. Rozumiem też, że nie tędy droga po to i że nie to ma być celem wyborów zawodowych.
  • Studia informatyczne, będące kontynuacja tego liceum były ciągle cool i na czasie, a do tego ktoś, kto mi dobrze życzył, ale mało wiedział o samorealizacji zawodowej, intensywnie propagował taki kierunek studiów, po którym będę miał największą gwarancję zarobków. Mimo, że mało wiedział, sam był przekonany o niezakwestionowanej słuszności własnych poglądów. Posłuchałem. Ten człowiek nie rozumiał jednego – że ludzie wykonują wszelkie możliwe zawody i jeśli robią to dobrze, to zarabiają na tym. Im lepiej robią i im lepiej potrafią to zaoferować światu, tym lepiej na tym zarabiają. Dziś to rozumiem, wtedy zamroczony myślałem, że zarobienie pieniędzy jest związane z określoną pracą i koniec.

Podsumowując przyczynę kiepskich decyzji: Niewłaściwe wartości, jako kluczowe kryteria wyboru kierunku i brak wiedzy oraz dobrych wskazówek na czym opierać wybór kierunku dla siebie.

To bym sobie powiedział.
To powiem kiedyś swoim dzieciom.
To chcę mówić sobie na co dzień…

Jak tak to piszę, to zdałem sobie sprawę, że ten moment ciągle trwa i ciągle dokonuję w życiu wyborów – nawet dziś. Więc nie chodzi tylko o wybór, którego kiedyś powinienem był dokonać. Pytanie czym się kieruję dziś i czy pozwalam sobie pójść za czymś, gdzie czuję klimat, do czego bije moje serce, co jest związane z najsensowniejszymi potrzebami i tym gdzie pragnę się znaleźć w przyszłości – aby następnie w tym kierunku solidnie pracować. Pojawił mi się uśmiech refleksji, więcej śmiałości i gotowości do podążania również dziś taką drogą, którą bym zarekomendował dla uczniaka w szkole wiele lat temu.

Co się odwlecze to nie uciecze i nigdy nie jest za późno!

Lubiłem biologię, z której pisałem olimpiady – dziś psychosomatyka to jedna z dziedzin, którą się zajmuję. Lubiłem wystąpienia publiczne – brałem udział w konkursach recytatorskich i wszelkich akademiach szkolnych – dziś prowadzę warsztaty z wystąpień publicznych i szkolę w tym temacie kadry zarządzające dużych firm, jak i Klientów indywidualnych. Lubiłem język polski, lubiłem wyciągać i rozkładać na części pierwsze metafory z wierszy – dziś szkolę z komunikacji międzyludzkiej i między innymi z opowiadania i odpowiadania metaforami. Lubiłem języki obce i chwytałem w mig wszystko co związane z lingwistyką (miałem jedną z trzech piątek w szkole z matury z angielskiego – wyraźny dowód na coś, którego nie zauważyłem wówczas…). Od zawsze interesowały mnie przyczyny ludzkich zachowań, różnorodność reakcji emocjonalnych itp. Dużo o tym myślałem, dużo analizowałem własne myśli i zachowania – czyli lubiłem psychologię i coaching nie wiedząc jeszcze o tym. Na szczęście przynajmniej po latach pozwoliłem dojść do głosu swoim wewnętrznym potrzebom i potencjałom. Przekwalifikowałem się na branżę szkoleniową, co było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu, która powinna była zostać podjęta duuuużo wcześniej. Ale nie mogła, bo musiałem dojrzeć, aby pokierować się już samodzielnie innymi wartościami.

Środowisko może wspierać, bądź utrudniać.

Gdy przekwalifikowywałem się, część znajomych i rodziny pukało się wówczas w czoło z niedowierzaniem, patrząc jak na kretyna, który ślepo rezygnuje z ciepłej posadki i ciepłej pensyjki. Część do dziś tak patrzy, mimo że mam już czwartą z kolei firmę, teraz już spółkę z o.o., która zarabia dużo więcej niż ja wówczas z tej pensji i mam gromadę doświadczenia biznesowego. Ale ja już teraz wiem, że nie jestem kretynem, tylko że przestałem pasować im do obrazu Rafała, jaki oni chcieli utrzymać i z jakim byli gotowi mieć relację. Natomiast ja już teraz patrzę na nich z pewną dozą współczucia, a nie ze złością, bo niektórzy ciągle żyją w swoim własnym niezrozumieniu tego czym jest, czym powinna być i czym może być praca i własna samorealizacja zawodowa, z której zarabia się pieniądze i za pomocą której oferuje się innym coś, co samemu się lubi przynajmniej w stopniu dużym… Piszę o tym, ponieważ każdy z nas musi zrozumieć, że zbytnia chęć dogodzenia własnemu najbliższemu otoczeniu bywa mordercza dla własnej satysfakcji zawodowej – jeśli tego nie rozumiemy, łatwo o sabotaże i niewłaściwe decyzje.
Podejmowanie decyzji jest krytycznie ważne. Zawsze jakieś podejmujesz, mimo że czasem nieświadomie.

Dziś uczę także podejmować decyzje i opowiadam o kryteriach, którymi warto kierować się dokonując wyborów, aby nie odkładać działania na później, aby mieć bardziej satysfakcjonujące życie z dużo większą motywacją. Może sam musiałem doświadczyć demotywacji, wynikającej z robienia czegoś, w czym nie widziałem głębszego sensu, żeby teraz móc innym coś podszepnąć na ich drodze najwcześniej jak to możliwe. Bo rozumiem, jakie konsekwencje na wiele lat może mieć niewłaściwe nastawienie i niewłaściwie podjęta decyzja.

Jestem ciekaw Twoich refleksji i doświadczeń w związku z tym tematem. Zapraszam do dzielenia się nimi i konstruktywnej dyskusji w komentarzach.


Więcej w tym temacie możesz dowiedzieć się na prowadzonych przeze mnie szkoleniach i warsztatach. Szczególnie polecam:

Klikając TUTAJ przejdziesz do kalendarza zawierającego listę wszystkich szkoleń i warsztatów.

Rozważ także skorzystanie z sesji indywidualnych, dzięki którym skuteczniej osiągniesz swoje cele mając moje osobiste wsparcie, wiedzę i doświadczenie.

Aby być na bieżąco z publikacjami – zapisz się do newslettera u góry strony i polub fanpage Ceros. A jeśli uznasz że warto, aby ten tekst dotarł do innych osób – udostępnij.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.